Listu opisującego słowami ofiary molestowanie seksualne dokonywane przez byłego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim miało nie być w archiwach kardynała Stanisława Dziwisza. Teraz okazuje się, że jednak jest.
Szymik, to były ministrant w Międzybrodziu Bialskim, który w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku molestowany był przez ówczesnego proboszcza Jana W. Sprawa nabrała publicznego wymiaru, kiedy ofiara księdza opowiedziała o swoim dramacie mediom, w tym Kronice Beskidzkiej. Jednym z wątków sprawy był fakt przekazania przez Szymika listu z opisem tego, co robił mu były proboszcz, księdzu Isakowiczowi-Zaleskiemu, który wręczył go następnie w 2012 roku kardynałowi Dziwiszowi. Do niedawna kardynał zaprzeczał, że taki list znajduje się w kościelnych archiwach. Teraz okazało się, że jednak tam jest.
– To tylko kolejny dowód na to, w jaki sposób kościół potrafi mataczyć – kwituje sprawę Janusz Szymik. – Ale prawda powoli wychodzi na jaw.
Szymik – przypomnijmy – już na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku alarmował o swojej sprawie ówczesnego biskupa diecezji bielsko-żywieckiej, Tadeusza Rakoczego. Ten jednak nic ze sprawą nie zrobił.
https://beskidzka24.pl/sprawa-janusza-szymika-odnalazl-sie-list-ofiary…