Śledczy uznali, że Dziwisz nie popełnił przestępstwa, ponieważ w latach 2006-2012 nie było obowiązku zawiadamiania organów ścigania o seksualnym wykorzystywaniu nieletnich, a to wtedy hierarcha miał się o nich dowiedzieć. Prokuratura nie dopatrzyła się też przestępstwa utrudniania postępowania przygotowawczego poprzez przenoszenie księży z parafii do parafii – informuje RMF FM.

W listopadzie na antenie TVN24 został pokazany film dokumentalny „Don Stanislao”. Według ofiar wykorzystywania seksualnego kardynał Stanisław Dziwisz miał wiedzieć o zarzutach wobec pedofila, założyciela Legionu Chrystusa Marciala Maciela Degollado oraz zarzutach tego samego typu wobec amerykańskiego kardynała Theodore’a McCarricka.

W filmie Marcina Gutowskiego pojawiły się też zarzuty o tuszowanie pedofilii przez kard. Dziwisza również jeśli chodzi o polskich księży: to sprawy Jana Wodniaka, którą ujawniliśmy w Onecie, a także ks. Michała M., pedofila z Tylawy.

W reakcji na film europoseł Wiosny Łukasz Kohut zdecydował się złożyć zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Chodziło o możliwości popełnienia przez kard. Dziwisza przestępstw polegających na utrudnianiu ujawnienia przestępstw seksualnego wykorzystywania małoletnich przez duchownych oraz na niezawiadomieniu stosownych organów ścigania o możliwości popełnienia tych przestępstw. „Działalność kardynała Dziwisza, wypełnia znamiona przestępstwa poplecznictwa” – napisał Kohut.

Sprawa Janusza Szymika

Sprawę Janusza Szymika jako pierwsi opisaliśmy w dwóch reportażach w Onecie. W pierwszym opisana została historia pedofila ks. Jana Wodniaka oraz jego ofiar. Odnaleźliśmy ofiarę, która została skrzywdzona w połowie lat 70., ale również osobę, która była molestowana w 2010 r.

W drugiej części opisaliśmy kościelny system, który przez lata tuszował te przestępstwa. Wśród osób, które musiały wiedzieć o działalności Wodniaka, był np. kard. Stanisław Dziwisz, któremu w 2012 r. wiedzę tę przekazał do rąk własnych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. św. Brata Alberta, zajmującej się pomocą osobom upośledzonym. Pytaliśmy o to kardynała Dziwisza, ale w odpowiedzi nazwał dziennikarza Onetu „prowokatorem”.

Kardynał Stanisław Dziwisz oskarżony o tuszowanie pedofilii Degollado

Jednym z wątków reportażu TVN24 „Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza” jest słynna sprawa Marciala Maciela Degollado, twórcy założonego w Meksyku zgromadzenia Legion Chrystusa. Świadkowie, do których dotarł Gutowski, zapewniają, że nie ma możliwości, żeby do kardynała Dziwisza nie doszły informacje o dramacie gwałconych przez Degollado i innych legionistów dzieci.

List zawierający doniesienia o wykorzystywanych przez niego seksualnie nieletnich w 2002 r. został zaadresowany przez byłego nuncjusza apostolskiego w Meksyku osobiście do Stanisława Dziwisza. List przetłumaczony miał zostać również na język polski. Kolejną kopię przekazano również gwardziście szwajcarskiemu, by ten wręczył ją do rąk własnych papieskiego sekretarza.

– To skrajnie nieprawdopodobne, żeby nasz list nie dotarł do Dziwisza. Praktycznie niemożliwe – mówi w rozmowie z TVN24 Jose Barba Martin, ofiara Degollado.

Jak podaje autor reportażu, w tym czasie nic się jednak nie wydarzyło. Natomiast już dwa lata później Degollado świętował w Rzymie 60-lecie swoich święceń w obecności i ze specjalnym błogosławieństwem Jana Pawła II. Dopiero w 2006 r. Benedykt XVI odsunął Degollado od kierowania Zgromadzeniem Chrystusowym.

Z reportażu TVN24 wynika również, że Legioniści Chrystusa mieli opłacać kardynałowi różne imprezy, gdy ten był w Rzymie, ale również, gdy wrócił na stanowisko metropolity do Krakowa. To właśnie z rekomendacji Stanisława Dziwisza legioniści mieli w latach 90. XX w. przybyć do Polski.

– Prowadziłem kilka śledztw związanych z Legionistami Chrystusa i kilkukrotnie pojawiały się w nich zeznania, że Dziwisz był głównym rozgrywającym, jeśli chodzi o pieniądze, które legioniści wysyłali do papieża – potwierdza w rozmowie z TVN24 kanonista, były dominikanin Tom Doyle.

O co chodzi w sprawie legionistów Chrystusa?

W tym potężnym i wpływowym zgromadzeniu miała miejsce trwająca kilkadziesiąt lat plaga seksualnego wykorzystywania. Założyciel Legionów – seryjny pedofil, sprawca wykorzystywania także wobec własnych dzieci, bigamista, oszust i narkoman – zmarł w USA w 2008 roku. Nigdy nie odpowiedział przed sądem za te czyny.

Postępowanie wobec niego w Watykanie rozpoczęto na początku pontyfikatu Benedykta XVI, choć sygnały ze zgromadzenia napływały od kilkudziesięciu lat. Pierwsze doniesienie według ustaleń mediów pojawiło się już w latach 40. XX w. Ale dopiero Joseph Ratzinger nakazał ks. Degollado życie w osamotnieniu i pokucie; to była jedyna kara, jaka go spotkała.

Jak przedstawiono w niedawnym raporcie, 33 księży i 71 seminarzystów z Legionu Chrystusa popełniło czyny pedofilii na co najmniej 175 ofiarach. Jedna trzecia sprawców to ofiary samego założyciela Legionu ks. Marciala Maciela Degollado.

O zaniechania Watykanu w sprawie Degollado kard. Dziwisz był pytany niedawno przez Piotra Kraśkę w jedynym wywiadzie, którego w ostatnim czasie udzielił mediom.

Pytany o brak reakcji na doniesienia w sprawie Legionistów ze strony Watykanu, krakowski hierarcha stwierdził, że „Jan Paweł II nigdy nie ukrywał niczego, nigdy nie tuszował takich spraw”.

Na pytanie, jak to możliwe, że człowiek powszechnie posądzany o pedofilię i inne przestępstwa, miał takie wpływy w Watykanie, kard. Dziwisz odpowiedział, że „pierwszy raz o tym słyszy”.

– Gdy te sprawy zaczęły wychodzić, zapytałem jednego współpracownika Degollado czy o tym wiedział, on mi odpowiedział, że w zakonie legionistów nikt nie wiedział – uznał.

Prowadzący rozmowę zauważył, „że w mediach amerykańskich pojawiają się zarzuty, że duchowny ten przekazywał wielkie sumy pieniędzy Watykanowi i to miało mu zapewniać bezpieczeństwo”.

– Słyszałem, że w tej sprawie składa się winę na papieża czy na mnie, ale ja nigdy takich pieniędzy od Degollado nie widziałem. Zresztą papież nigdy nic nie przyjmował – stwierdził kardynał.

Kard. Dziwisz miał chronić również kard. McCarricka

Kolejnym przypadkiem, który 3 tygodnie temu został omówiony w rozmowie TVN24 z kard. Dziwiszem jest amerykański kardynał Theodore McCarrick, którego w lutym 2019 papież Franciszek wydalił ze stanu kapłańskiego, ponieważ hierarcha został uznany za winnego czynów pedofilii.

W lipcu 2018 r. McCarrick zrzekł się godności kardynała, gdy został oskarżony o seksualne molestowanie nieletnich w latach 70. podczas pełnienia posługi w Nowym Jorku. Jeden z oskarżających to mężczyzna, który był w tamtych czasach ministrantem.

W tym przypadku reporter Marcin Gutowski również dotarł do ofiary tego duchownego. Osoba ta zapewnia, że o przestępstwach seksualnych popełnianych przez McCarricka poinformowała nie tylko Dziwisza, ale także papieża Polaka Jana Pawła II.

– McCarrick zaczął mnie wykorzystywać w 1969 r., gdy miałem 11 lat. Najpierw się przede mną obnażał, gdy byliśmy sami. Później wykorzystywał spowiedź, by mnie molestować. Trwało to kilkanaście lat – opowiada w rozmowie z TVN24 James Grein, ofiara amerykańskiego kard. McCarricka.

Powołując się na amerykańskie media, TVN24 informuje również, że to Dziwisz miał stać za promowaniem McCarricka w Watykanie. Amerykański hierarcha, pomimo zarzutów, w listopadzie 2000 został mianowany arcybiskupem Waszyngtonu, a 21 lutego 2001 Jan Paweł II wyniósł go do godności kardynalskiej.

– W lipcu 1988 r. McCarrick zapłacił 10 tys. dolarów Dziwiszowi za zorganizowanie mi pilnej prywatnej audiencji u Jana Pawła II – dodaje Grein. To właśnie podczas tego spotkania chłopiec miał powiedzieć Wojtyle i Dziwiszowi, że jest ofiarą amerykańskiego kardynała, ale nie zrobiło to na nich większego wrażenia.

Ten wątek opisywała pod koniec 2019 także „Gazeta Wyborcza”. Grein relacjonował, że McCarrick przedstawiał go w trakcie spotkań z ważnymi oficjelami politycznymi i kościelnymi jako młodego przyjaciela, a czasem krewnego: „Byłem przedstawiany jako jego specjalny siostrzeniec prezydentom i głowom państw, papieżowi, biskupom, kardynałom, ludziom bogatym i sławnym oraz innym osobistościom na całym świecie jako jego »special boy«”. Na nikim ta osobliwa relacja nie zrobiła jednak wrażenia.

Tymczasem watykański raport ws. byłego arcybiskupa Waszyngtonu i kardynała Theodore’a McCarricka ma być opublikowany we wtorek 10 listopada. Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni. Raport opracował Sekretariat Stanu na zlecenie papieża Franciszka.

Sprawa Janusza Szymika

Sprawę Janusza Szymika jako pierwsi opisaliśmy w dwóch reportażach w Onecie. W pierwszym opisana została historia pedofila ks. Jana Wodniaka oraz jego ofiar. Odnaleźliśmy ofiarę, która została skrzywdzona w połowie lat 70., ale również osobę, która była molestowana w 2010 r.

W drugiej części opisaliśmy kościelny system, który przez lata tuszował te przestępstwa. Wśród osób, które musiały wiedzieć o działalności Wodniaka, był np. kard. Stanisław Dziwisz, któremu w 2012 r. wiedzę tę przekazał do rąk własnych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. św. Brata Alberta, zajmującej się pomocą osobom upośledzonym. Pytaliśmy o to kardynała Dziwisza, ale w odpowiedzi nazwał dziennikarza Onetu „prowokatorem”.

8 października informowaliśmy natomiast, że Janusz Szymik w sprawie zaniedbań kard. Dziwisza napisał list do papieża Franciszka. „Po 27 latach walki o sprawiedliwość, straciłem już wiarę, że polscy biskupi i arcybiskupi, są w stanie poradzić sobie z problemem wykorzystywania seksualnego i że mają chęć i odwagę, by go rzetelnie wyjaśnić. Dlatego proszę Cię Ojcze Święty, o powołanie niezależnej komisji i jak najszybsze wyjaśnienie mojej sprawy” – napisał Szymik.

20 października Dziwisz w długim wywiadzie dla TVN24 po raz kolejny zaprzeczył publicznie, że widział w swoim życiu list od Janusza Szymika. Zapowiedział jednak, że postara się o spotkanie z ofiarą księdza pedofila.

– Ja listu Janusza Szymika, w którym pisał, że jest ofiarą księdza pedofila, nigdy nie widziałem. Nie przypominam sobie żadnej rozmowy na ten temat. Przeprowadziłem kwerendę i takiego listu nie odnaleziono. Chcą przerzucić na mnie odpowiedzialność, a ja tej odpowiedzialności nie miałem – tłumaczył.

– Ja nie mogę wziąć na moje sumienie, że komuś nie pomogłem, gdy ktoś szukał u mnie wsparcia. To niemożliwe. Gdybym wiedział o wszystkich szczegółach, tobym reagował – zapewnił.

– Ta strategia trąci włoską „omertą” – odpowiadał w rozmowie z Onetem kardynałowi ks. Isakowicz-Zaleski.

https://wiadomosci.onet.pl/krakow/krakow-prokuratura-odmawia-wsz…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.