Redaktor i Dziennikarz Onet Wiadomości

Przypomnijmy, że w poniedziałek 9 listopada w TVN24 odbyła się premiera filmu
Marcina Gutowskiego „Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza”, w którym
autor przedstawił szereg zaniedbań, których dopuścić miał się kard. Stanisław
Dziwisz. W materiale przedstawiono m.in. skandale pedofilskie dotyczące
założyciela Legionu Chrystusa Marciala Maciela Degollago oraz amerykańskiego
kardynała Theodore McCarricka.

Zdaniem ofiar tych duchownych oraz cytowanych dziennikarzy i publicystów, za
tuszowaniem przestępstw wyżej wymienionych miał stać ówczesny sekretarz
papieski – Stanisław Dziwisz, który miał nie dopuszczać kluczowych informacji do
papieża Jana Pawła II.

Sprawa Janusza Szymika, którą ujawnił Onet

W kolejnym wątku TVN24 przypominał historię ofiary wykorzystywania
seksualnego Janusza Szymika, którą dokładnie przedstawiliśmy w połowie
września w Onecie. W pierwszym „Czy Pan Bóg zapomniał o Międzybrodziu?”
opisana została historia pedofila ks. Jana Wodniaka oraz jego ofiar. Odnaleźliśmy
ofiarę, która została skrzywdzona w połowie lat 70., ale również osobę, która była
molestowana w 2010 r. W drugiej części opisaliśmy kościelny system, który przez
lata tuszował te przestępstwa. Wśród osób, które wiedziały o działalności
Wodniaka, był np. kard. Stanisław Dziwisz,
któremu w 2012 r. wiedzę tę przekazał
do rąk własnych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Kardynał jednak wielokrotnie po
publikacji Onetu zapewniał, że nie przypomina sobie historii Szymika.

Zaraz po publikacji TVN24 – dokładnie 10 listopada – krótkie oświadczenie wydał
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Hierarcha
zaznaczył w nim, że „ma nadzieję, że wszelkie wątpliwości, zaprezentowane w tym
reportażu, zostaną wyjaśnione przez odpowiednią komisję Stolicy Apostolskiej”.
Na koniec podziękował kard. Dziwiszowi za jego służbę przy św. Janie Pawle II.

Duszpasterskie i prywatne spotkanie

Jako autor wspomnianych wcześniej dwóch reportaży w Onecie, mam wrażenie, że
czegoś w oświadczeniu przewodniczącego KEP zabrakło. Czegoś bardzo ważnego,
nie tylko dla ofiar kościelnej pedofilii, ale także dla nas, zwykłych wiernych, którzy
nie odeszli jeszcze z Kościoła. W związku z tym chciałbym przypomnieć kilka
ważnych faktów z historii, którą niespełna dwa miesiące temu przedstawiliśmy w
Onecie.

Przede wszystkim to fakt, iż w 2019 r. spotkał się ks. arcybiskup osobiście z
Januszem Szymikiem, którego historię poruszył też TVN24. Przypomnę tylko
arcybiskupowi, że spotkanie to było konsekwencją polityki papieża Franciszka,
który pod koniec 2018 r. polecił, by przewodniczący episkopatów spotkali się z
ofiarami księży pedofilów. Abp Gądecki spotkał się z kilkudziesięcioma ofiarami.
Głównie rozmowy te odbywały się na początku 2019 r., ale spotkanie z Szymikiem
odbyło się dopiero 14 maja.

Dlaczego to takie istotne? Warto przyjrzeć się datom: 9 maja papież Franciszek
ogłasza swoje motu proprio Vos estis lux mundi (Wy jesteście światłem świata),
zgodnie z którym karze podlegają również kardynałowie i biskupi, którzy tuszowali
przestępstwa wykorzystania seksualnego. 14 maja abp Gądecki dowiaduje się o
zaniedbaniach bp. Tadeusz Rakoczego, któremu dwukrotnie Szymik zgłaszał, że
jest ofiarą wykorzystywania przez ks. Jana Wodniaka. Rakoczy jednak nie wszczął
postępowania i nie odsunął Wodniaka. Przewodniczący KEP usłyszał też, że w
2012 r. o sprawie miał dowiedzieć się kard. Dziwisz, ale również on nie zareagował.
Ze względu na vacatio legis nowe prawo kościelne zaczęło obowiązywać od 1
czerwca 2019 r.

Dlaczego abp Gądecki 1 czerwca nie wdrożył papieskich instrukcji i nie zgłosił do
Watykanu zaniechań innych hierarchów?

„Mając na uwadze dobro osób pokrzywdzonych, spotkanie to miało charakter
duszpasterski i prywatny, w związku z tym treści nie były ani protokołowane, ani
archiwizowane” – dowiedziałem się z Biura Prasowego Konferencji Episkopatu
Polski.

-Poinformowałem abp. Gądeckiego, że w najbliższej przyszłości złożę do
Nuncjatury Apostolskiej pismo, w którym zgodnie z instrukcją papieża Franciszka,
poinformuję o zaniedbaniach bp. Rakoczego – zdradza Onetowi kulisy tego
spotkania Janusz Szymik. – Przewodniczący potwierdził, że mam do tego prawo i
że to właściwa droga. Wtedy jeszcze nie wiedziałem jednak, że mogłem prosić o
zbadanie zaniechań także kard. Dziwisza. Arcybiskup również mnie o tym nie
poinformował. Po tym spotkaniu już się do mnie więcej nie odezwał – dodaje.

Tajemnicza „niezależna komisja”

Zarzuty stawiane kard. Dziwiszowi w sprawach Marciala Maciela Degollado oraz
kard. McCarricka pojawiały się w prasie zagranicznej od lat. Jest natomiast pewne,
że abp Gądecki o jednym z ważniejszych wątków materiału TVN24, czyli o sprawie
J. Szymika, a, biorąc pod uwagę jego aktualność, najważniejszym – dowiedział się
już w ubiegłym roku. Sprawa ta stała się aktualna właśnie dwa miesiące temu
dzięki publikacji Onetu.

Tuż po niej kard. Dziwisz, który nie odpowiedział na większość moich pytań i
nazwał mnie „prowokatorem”, wydał oświadczenie, w którym po raz pierwszy
zaproponował chęć powołania niezależnej komisji oraz zadeklarował pełną wolę
współpracy z nią. Hierarcha nie dodał jednak, kto miałby taką komisję powołać i
kto miałby znaleźć się w jej składzie.

-Jedyną osobą, która może powołać komisję w przypadku kardynała, jest papież,
nie widzę innej możliwości. Mam nadzieję, że nie była to propozycja, jak ta z 2006
r., gdy kard. Dziwisz powołał Komisję Pamięć i Troska [komisja, która miała
zbadać wątek współpracy duchownych archidiecezji krakowskiej ze Służbą
Bezpieczeństwa], która w gruncie rzeczy nic nie ustaliła – tak ten pomysł
komentował w rozmowie z Onetem ks. Isakowicz-Zaleski
, osobiście zaangażowany
w tę sprawę.

Niestety, abp Gądecki milczał bezpośrednio po publikacjach Onetu, ze strony KEP
nie pojawił się żaden oficjalny komunikat, który podjąłby temat owej „niezależnej
komisji”. Milczeli również polscy biskupi.

Ofiara księdza pedofila pisze do papieża

W związku z brakiem reakcji polskiego Kościoła na zaniechania kard. Dziwisza, ale
także całkowitym brakiem reakcji ze strony nuncjusza apostolskiego w Polsce
abpa. Salvatore Pennacchio, ofiara molestowania postanowiła wziąć sprawy w
swoje ręce.

8 października informowaliśmy w Onecie o liście, który Szymik napisał do papieża Franciszka.

„Niestety, po 27 latach walki o sprawiedliwość, straciłem już wiarę, że polscy
biskupi i arcybiskupi, są w stanie poradzić sobie z problemem wykorzystywania
seksualnego i że mają chęć i odwagę, by go rzetelnie wyjaśnić. Dlatego idąc za
propozycją kardynała Dziwisza, proszę Cię Ojcze Święty, o powołanie niezależnego
składu takiej komisji” – czytamy w nim.

List ten został przekazany nuncjuszowi apostolskiego w Polsce oraz bezpośrednio
do Ojca Świętego poprzez osobę, która w październiku odbyła prywatną audiencję
w Watykanie. Dziś wiadomo już, że papież Franciszek otrzymał tę korespondencję.

Biuro Prymasa Polaka: zakładaliśmy, że
poszkodowany sam zgłosi zarzuty wobec kard. Dziwisza

-W reportażu TVN24 zobaczyliśmy, że pan Szymik złożył już zgłoszenie w sprawie
zaniedbań [kard. Dziwisza – red.], zgodnie z obowiązującym dzisiaj kościelnym
prawem, które wprowadził papież Franciszek. Rozumiem, że teraz konkretnym
krokiem jest wyjaśnienie tego wszystkiego – mówił kilka dni temu w programie
Sprawdzam TVN24 delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży abp Wojciech
Polak.

Przypomnijmy, że to właśnie Prymas Polski abp Polak był tym, który pół roku
temu, po premierze filmu dokumentalnego braci Sekielskich „Zabawa w
chowanego” oskarżającym o tuszowanie podobnych przestępstw ówczesnego
biskupa diecezji kaliskiej Edwarda Janiaka, zgłosił przypadek zaniechania do
Watykanu.
Była to pierwsza taka sytuacja w historii polskiego Kościoła.

Dziś abp Polak potwierdza, że wspiera propozycję powołania ws. możliwych
zaniedbań kard. Dziwisza niezależnej komisji.

-Trzeba powołać komisję i to komisję watykańską, z uwagi na szerszy kontekst
tych zarzutów. Ja oczekuję powstania takiej komisji – dodał w programie TVN24.

Dlaczego jednak abp Polak nie zgłosił zaniedbań kard. Dziwisza do Watykanu po
publikacji Onetu, dwa miesiące temu?

-Osoba, która czuję się pokrzywdzona reakcją przełożonego kościelnego lub jej
brakiem, w tym przypadku pan Janusz Szymik, jest pierwszą, która może i
powinna to zgłosić. Takie zawiadomienie jest nawet lepsze dla całej sprawy,
ponieważ jest relacją z pierwszej ręki – tłumaczy nam ks. Piotr Studnicki, szef biura
delegata abp. Polaka.

-Prymas wiedział z reportażu opublikowanego w Onecie, że pan Szymik zgłosił
wcześniej zawiadomienie o możliwości zaniedbania przez bp. Rakoczego,
zakładaliśmy więc, że jest świadomy swoich praw i w przypadku kard. Dziwisza
może uczynić podobnie – dodaje.

Opere et veritate


Podkreślmy raz jeszcze: to z inicjatywy samego pokrzywdzonego sprawa
możliwych zaniedbań kard. Dziwisza trafiła do wyjaśnienia do Stolicy Apostolskiej.

Ławka osób, które miały pełne prawo, a może nawet powinny zareagować jest dość
długa. Nie uczynił tego bowiem ani przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki,
który stoi na czele polskiego Kościoła hierarchicznego, ani odpowiedzialny w
Episkopacie za ochronę dzieci i młodzieży Prymas Polski abp Wojciech Polak, ani
obecny metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski (zarzuty dotyczą
zaniechań, do których przed laty dochodziło na terenie archidiecezji krakowskiej,
poza tym abp Jędraszewski jest też zastępcą przewodniczącego KEP), ani sam
zainteresowany kard. Stanisław Dziwisz, ani nawet nuncjusz apostolski abp
Salvatore Pennacchio.

Jeszcze do niedawna wszyscy wyżej wymienieni nie komentowali sprawy Janusza
Szymika, którą w połowie września jako pierwsi opisaliśmy szczegółowo w Onecie.
Dopiero po materiale TVN24 „Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza”
pojawiły się pojedyncze głosy hierarchów Kościoła, na które, mam wrażenie, wielu
bardzo długo czekało

10 listopada abp Stanisław Gądecki oświadczył: „Mam nadzieję, że wszelkie
wątpliwości, zaprezentowane w reportażu TVN24, zostaną wyjaśnione przez
odpowiednią komisję Stolicy Apostolskiej. Równocześnie chciałbym zauważyć, że
Kościół w Polsce jest wdzięczny ks. kardynałowi za jego wieloletnią służbę przy
boku św. Jana Pawła II”.

„Chciałem z Wami rozmawiać, poszukiwałem dialogu, dawałem sygnały, że chcę
pomóc, współpracować, pomagać nie tylko poszkodowanym, ale i WAM drodzy
biskupi. Dziś nie mam już wątpliwości, Wy tego nie chcecie. Nie chcecie nas
widzieć, słyszeć, pomagać” – tak skomentował to Jakub Pankowiak, ofiara ks.
Arkadiusza H., jeden z bohaterów filmu „Zabawa w chowanego”.

Mnie z kolei, gdy czytałem te słowa głowy polskiego Kościoła, przypomniał się
fragment z pierwszego listu św. Jana, z rozdziału trzeciego: „Dzieci, nie miłujmy
słowem i językiem, ale czynem i prawdą! Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i
uspokoimy przed Nim nasze serce”. Opere et veritate. Cytat, który dla abp.
Gądeckiego stanowi tak wielkie znaczenie, że aż postanowił umieścić go w swoim
herbie.

Chcesz opowiedzieć swoją historię? Napisz:
szymon.piegza@grupaonet.pl
Więcej analiz, komentarzy i felietonów naszych autorów znajdziesz w dziale Opinie
(sp)

https://wiadomosci.onet.pl/opinie/kardynal-dziwisz-oskarzony-abp-ga…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.