Data publikacji: 12.09.2020, 13:17

Artur Nowak


Kardynał Stanisław Dziwisz zarzuca księdzu Tadeuszowi Isakiewiczowi-Zaleskiemu kłamstwo. –
Kardynał dwukrotnie zablokował lustrację. Dwa razy dawał mi nakaz milczenia. Miałem nie opisywać
skandali homoseksualnych duchownych – mówi ks. Zaleski.

Fot.: Łukasz Gagulski / PAP

Według Isakowicza-Zaleskiego kardynał Dziwisz wiedział o wstrząsającej sprawie molestowania seksualnego w Międzybrodziu Bialskim. Miał otrzymać w tej sprawie komplet dokumentów. Nie zrobił nic, by się nią zająć.

Skandal dotyczy byłego sekretarza kardynała Franciszka Macharskiego, Jana Wodniaka. Janusz Szymik ujawnił, że był przez niego wykorzystywany odkąd skończył 12 lat. W Międzybrodziu Bialskim, gdzie sprawca był proboszczem, miało dojść do „kilkuset gwałtów”. Ofiara przez lata musiała znosić upokorzenia związane z oglądaniem swojego oprawcy za ołtarzem. Dziś pan Janusz jest wrakiem człowieka. Korzysta z pomocy psychiatry, choruje na nowotwór – relacjonował Onet, który jako pierwszy opisał historię Szymika.

Mężczyzna twierdzi, że kilkakrotnie spotykał się z biskupem bielsko-żywieckim Tadeuszem Rakoczym, domagając się, by sprawca został odsunięty od pracy z dziećmi i młodzieżą. Ma na to świadków. Jednak biskup Rakoczy w żaden sposób nie ukarał Wodniaka. Nie zareagował, choć był do tego zobowiązany na mocy przepisów, które w 2001 r. wydał Jan Paweł II. Pan Janusz musiał czekać blisko dwadzieścia lat, by sprawcę osądził kościelny wymiar sprawiedliwości. Proces przeciwko Wodniakowi, zainicjował następca Rakoczego – biskup Roman Pindel. Zaniedbania Rakoczego na
polecenie Watykanu ma zbadać arcybiskup krakowski Marek Jędraszewski.

Okazuje się, że pan Janusz szukał pomocy w sprawie poza diecezją bielską żywiecką. Swój list z opisem sprawy i prośbą o pomoc przekazał najpierw księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, a za jego pośrednictwem kardynałowi Dziwiszowi.

Ksiądz Zaleski potwierdza: – W 2012 roku na prośbę pana Janusza i jego żony, list w sprawie molestowania przez ks. Wodniaka wręczyłem kardynałowi Dziwiszowi. Nie było żadnej reakcji. Sprawą zajął się dopiero biskup Roman Pindel.

„Wyborczej” wczoraj udało się porozmawiać z kardynałem Dziwiszem. Ten idzie w zaparte. Zapewnia, że zrobił kwerendę w archiwum i nie ma w nim listu, o którym mówi ksiądz Zaleski. Według Dziwisza znów jest atakowany przez tego duchownego. Komentując sprawę dla Onetu twierdził, że gdyby dostał taką informację, postąpił by jak „człowiek sumienia”. Kiedy autor reportażu o Janie Wodniaku zauważył, że są świadkowie na to, że taką wiedzę miał, straszył go prawnikami.

– Jestem zaskoczony – mówi ksiądz Isakowicz-Zaleski, kiedy przedstawiam mu wersję Dziwisza. – Jeśli chodzi o sprawę Janusza Szymika, dałem w pakiecie list pokrzywdzonego, informacje o współpracy sprawcy z SB. Reakcji nie było. Zresztą kardynał otrzymał ode mnie dane o innych skandalach, których nie ruszył. To bardzo przykre. Co mogę zrobić wobec takich oskarżeń?

– Kardynał dwukrotnie zablokował lustrację. Dwa razy dawał mi nakaz milczenia. Miałem nie opisywać skandali homoseksualnych duchownych. Ten spór miał miejsce w 2006 roku. Szkoda, bo wiele można było uporządkować. Nie było by kolejnych nadużyć – podkreśla duchowny. – Winny jest nie ten, kto donosił, krył esbeków, ale ten kto to opisał – podsumowuje.

Kardynał Dziwisz zaprzecza

Kardynał Dziwisz nie pierwszy raz zaprzecza, by miał jakikolwiek związek z nadużyciami na tle seksualnym. Jednak dla wielu komentatorów jest jasne, że poczynając od lat dziewięćdziesiątych, odkąd Jan Paweł II podupadł na zdrowiu, rozdawał w Watykanie karty i był świetnie zorientowany w sytuacji w Kościele.

Według autora „Sodomy” Frederica Martela, dwaj najwięksi zbrodniarze w sutannach: Marcial Maciel i Fernando Karadima, byli chronieni przez Watykan. Autor twierdzi, że protekcji mogli im udzielać kard. Angelo Sodano oraz osobisty sekretarz papieża. Ale to nie wszystko – Dziwisz miał otrzymywać darowizny pieniężne od kardynała McCarricka, który był znany z tego, że nie żałował gotówki w kopertach dla wysoko postawionych członkom kurii rzymskiej. Polski kardynał wpływał też na nominację kardynalską McCarricka, pomimo kierowanych pod jego adresem oskarżeń. Karierę Amerykanina złamało dopiero ujawnienie przez media, że od lat molestuje on kleryków i księży.

„Il papa vuole” – „papież chce” – stało się przydomkiem Dziwisza w kręgach watykańskich. Do ostatnich dni życia Jana Pawła II był jednym z blokujących dopływ informacji do papieskiego ucha.

W trakcie warszawskiego spotkania z czytelnikami w siedzibie Agory Martel opowiedział o swoich spotkaniach z Dziwiszem. Kardynał miał być zachwycony francuskim publicystą. Później zaprzeczył, by rozmawiał z Martelem. „Jeśli temu zaprzecza, to znaczy, że jest kłamcą. I jeśli kłamie w tak banalnej sprawie jak nasze spotkanie, to może kłamać we wszystkim, poczynając od pieniędzy, przez relacje z pedofilami i ich ochronę, aż po życie prywatne” – odparowywał autor „Sodomy” .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.