To, co przez lata działo się na plebanii w Międzybrodziem Bialskim, przestaje być tajemnicą. Do prokuratury zgłosił się kolejny mężczyzna, który twierdzi, że był molestowany przez miejscowego proboszcza. Przez 35 lat posługi w Międzybrodziu ksiądz Jan Wodniak mógł skrzywdzić dziesiątki chłopców.

Nad Międzybrodziem Bialskim opada mgła. To, co przez lata działo się na tutejszej plebanii, przestaje być tajemnicą. Do prokuratury zgłosił się kolejny mężczyzna, który twierdzi, że był molestowany przez miejscowego proboszcza. Miał wówczas kilkanaście lat.

– Poszedłem do niego. On już był oczywiście na plebanii. No to mnie bardzo wyściskał i jeszcze włożył mi ręce pod koszulę – opowiada mężczyzna rozmowie z reporterem „Faktów” TVN.

Według niego sześć lat później ksiądz Jan Wodniak, ówczesny proboszcz parafii w Międzybrodziu Bielskim, zabrał go w delegację z samorządowcami. Chłopiec musiał spać z duchownym w jednym łóżku. – Tak jak byśmy zwalali się na łóżko i pieścił mnie i z przodu, i z tyłu – mówi.

Do kolejnej próby molestowania miało dojść, gdy chłopak był już dorosły. Prokurator umorzył jednak postępowanie, a ksiądz nie usłyszał zarzutów. – Zeznania osób wskazanych jako świadków tego zdarzenia zasadniczo różnią się od zeznań złożonych przez pokrzywdzonego i nie znaleziono dowodów potwierdzających zaistnienie przestępstwa – mówi Piotr Sowa, zastępca prokuratora rejonowego w Żywcu. – A jeśli chodzi o ten drugi punkt, to z uwagi na przedawnienie karalności.

Artur Nowak, pełnomocnik mężczyzny, zapowiada zażalenie. – Szereg wniosków dowodowych zostało oddalonych. Ja nie mogę mówić jakich. Ja bardzo chciałem, żeby się kompleksowo z tą sprawą zapoznać – przekonuje.

To nie koniec. Śledczy we wrześniu otrzymali z kurii listę kilkunastu innych potencjalnych ofiar. – Będą przesłuchiwani teraz ci świadkowie. Wszystkie osoby, które znalazły się na liście z kurii bielsko-żywieckiej – zapowiada prokurator Piotr Sowa.

Z relacji osób, do których dotarł reporter „Faktów” TVN wynika, że przez 35 lat posługi w Międzybrodziu ksiądz Jan Wodniak mógł skrzywdzić dziesiątki chłopców. Jako pierwszy publicznie swoją historię opowiedział Janusz Szymik. O zmowę milczenia oskarża kościelnych hierarchów, miejscową społeczność, ale też władze cywilne. – Problem wśród duchownych jest bardzo niewygodny dla organów państwowych i to każdej opcji politycznej – mówi Janusz Szymik, ofiara księdza Jana Wodniaka.

6 lat temu ksiądz Wodniak został usunięty z parafii, a następnie Kongregacja Nauki Wiary skazała na odosobnienie. Próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale bezskutecznie.

Kapłan może nigdy nie stanąć przed polskim sądem. Nawet najcięższe przestępstwo seksualne wobec dziecka przedawnia się, gdy ofiara kończy 35 lat. A wiele z nich decyduje się mówić o bolesnych wspomnieniach jeszcze później.

– Istnieje coś takiego jak mechanizm wyparcia. Dzieci go często stosują po to, by w ogóle przetrwać i przeżyć – mówi Jolanta Zmarzlik z fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę”.

W 2019 roku parlament przegłosował ustawę zaostrzającą kary dla pedofilów i wydłużającą termin przedawnienia. Prezydent skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, a ten w lipcu ubiegłego roku uznał ją za niezgodną z ustawą zasadniczą. Powód – uchybienia w procesie legislacyjnym. 

https://gazetagazeta.com/2021/01/kolejny-mezczyzna-chce-zeznawac-…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.