Historię ofiary księdza Jan Wodniaka Janusza Szymika opisałem w piątkowym reportażu „Czy Pan Bóg zapomniał o
Międzybrodziu?”. Jak twierdzi zraniony, był on wykorzystywany seksualnie przez duchownego w latach 1984-1989. Z moich ustaleń wynika, że ofiar może być znacznie więcej, począwszy od połowy lat 70. aż do 2010 r. O tym, że w 2010 r. był molestowany przez duchownego poinformował w tym roku kurię oraz prokuraturę jeden z byłych ministrantów tej parafii.

W sobotę natomiast w reportażu „Jak kardynał i biskupi tuszowali pedofilię księdza Jana Wodniaka” przedstawiłem
mechanizm, który polegał na ukrywaniu przestępstw ks. Jana Wodniaka. Biskupi, kardynał Stanisław Dziwisz, a także
nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio mają na swoim sumieniu poważne zaniechania w sprawie Janusza Szymika.

Kard. Dziwisz postanowił zmierzyć się z zarzutami i wieczorem 15 września wydał oświadczenie, które przesłał do Polskiej Agencji Prasowej. Hierarcha przyznaje w nim, że „wydarzenia, które miały miejsce, a zostały ostatnio opisane w mediach, nigdy nie powinny się wydarzyć i są one sprzeczne z jakimikolwiek normami moralnymi i etycznymi, szczególnie z chrześcijańskimi”.

Niestety jednak ciągle b. sekretarz Jana Pawła II nie przypomina sobie spotkania z ks. Isakowiczem-Zaleskim i uważa, że nie otrzymał materiałów dot. sprawy Janusza Szymika.

„Po sprawdzeniu w odpowiednich rejestrach kurialnych, okazało się, że nie ma tam żadnego śladu korespondencji od
kogokolwiek do mnie w tej kwestii. W związku zaś z doniesieniem medialnym, że 21 kwietnia 2012 r. miałem otrzymać
dokumenty w tej sprawie od ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego w kurii metropolitalnej w Krakowie, muszę zaznaczyć, że w tym czasie przebywałem z pielgrzymką w Ziemi Świętej, co można sprawdzić” – zaznaczył kard. Dziwisz.
„W związku z tym, wydaje się dobrym rozwiązaniem powołanie niezależnej komisji w celu zbadania tej sprawy. Ja ze swej strony deklaruję wolę pełnej współpracy z taką komisją. Podejmę również kroki w celu osobistego spotkania z Panem Januszem Szymikiem” – oświadczył kardynał.

– Nie rozumiem, dlaczego kard. Dziwisz nie spotkał się ze mną osiem lat temu, gdy zapoznał się z moją sprawą w 2012 r. – komentuje oświadczenie krakowskiego hierarchy ofiara ks. Wodniaka Janusz Szymik.

Zraniony przypomina, że na jego prośbę, którą skierował do ks. Isakowicza-Zaleskiego, kard. Dziwisz otrzymał do rąk
własnych jego osobiste świadectwo oraz dane kontaktowe.

– Mimo to przez osiem lat milczał. Przez kolejne lata ksiądz pedofil Jan Wodniak mógł bezkarnie krzywdzić kolejne dzieci. Jeśli po 2012 r. ks. Wodniak wykorzystał kogoś seksualnie, to są to ofiary, które na sumieniu ma właśnie kard. Dziwisz – uważa Szymik.

Międzybrodzianin odpowiada też na propozycję spotkania zapowiedzianą przez b. papieskiego sekretarza.

– Przyjmuję propozycję spotkania, gdyż ostatkiem sił liczę jeszcze na to, że kard. Dziwisz będzie zdolny osobiście przeprosić za swoje wieloletnie zaniedbania w mojej sprawie – dodaje.

Janusz Szymik – Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Z kolei prawnik Artur Nowak stwierdza jasno, że „więcej zaufania w tej sprawie ma do ks. Isakowicza-Zaleskiego niż do
hierarchy”.

– Ks. Isakowicz od lat jest sekowany w Kościele za to, że mówi prawdę i staje po stronie pokrzywdzonych. Jego diagnozy, gdy mówił o uwikłaniu wysokich rangą duchownych z SB oraz ich relacje homoseksualne, które często były powodami do ich werbunku, okazały się po prostu prawdą. Dziś mamy dokumenty, które to potwierdzają – zaznacza Nowak.

Dodaje, że krakowski ksiądz płaci dziś olbrzymią cenę za to, że faktycznie zależy mu na zmianach w polskim Kościele, na jego odnowie moralnej, czego nie można powiedzieć o kardynale Dziwiszu.

Prasa światowa pisze o tym od lat, że b. sekretarz Jana Pawła II jest osobą uwikłaną w tuszowanie pedofilii oraz różnych
nadużyć. Najbardziej znanym przykładem jest sprawa założycieli legionistów Chrystusa Marciala Maciela Degollardo –
stwierdza prawnik.

– Gdy Jan Paweł II był chory, to w Watykanie działały „filtry” w postaci właśnie kard. Dziwisza oraz kard. Sodano. Mówił o tym b. legionista ks. Antonio Roqueni Ornelas, który już w 2002 r. skierował do Dziwisza prośbę o interwencję ws. ofiar Degollardo, a papieski sekretarz nic z tym nie zrobił. Kolejne niejasności kard. Dziwisza dotyczą awansu amerykańskiego kardynała Theodore’a McCarricka, który został skazany za wykorzystywanie seksualne nieletnich i kleryków – wylicza Nowak.

– Z jednej strony mamy więc ks. Isakowicza-Zaleskiego, który bezinteresownie pomaga skrzywdzonym, któremu nieraz
zamykano usta, a z drugiej kard. Dziwisza, za którym ciągną się niejasne historie i który całe życie ogrzewał się w cieniu Jana Pawła II – stwierdza.

Jego zdaniem, ostatnie wydarzenia dot. tuszowania pedofilii przez bp. Ziębę, Rakoczego, abp. Skworca czy właśnie
niejasnosnoci kard. Dziwisza, „pokazują, że przez lata żyliśmy w wielkim kłamstwie i ten świat musi legnąć w gruzach”.

– Byliśmy oszukiwani w świetle kamer, że wszystko jest w porządku, a okazało się, że to jedna wielka ściema – podsumowuje Nowak.

Do opublikowanego przez kard. Dziwisza oświadczenia odniósł się również wspomniany ks. Isakowicz-Zaleski.
Przypomnijmy, że do tej pory hierarcha Kościoła mówił dla „Gazety Wyborczej”, że reportaż opublikowany w Onecie był
atakiem inspirowanym właśnie przez prezesa Fundacji Brata Alberta.

– Mój list był datowany na 24 kwietnia 2012 roku. Wręczyłem go kardynałowi osobiście w kurii krakowskiej, bądź w tym samym dniu, bądź w którymś dniu w jego okolicy. Sekretarz kardynała prowadzi dokładny harmonogram zajęć i wizyt, więc można łatwo sprawdzić, którego to było dnia dokładnie. Wręczyłem wtedy nie tylko list, ale i teczkę pełną załączników do tego listu – zapewnia ks. Isakowicz-Zaleski.

Tłumaczy też okoliczności spotkania, podczas którego przekazał kardynałowi do rąk własnych sprawę Szymika.

– Wizyta była efektem plenarnego posiedzenia Rady Kapłańskiej w dniu 28 marca 2012 roku, na którą zostałem zaproszony przez Księdza Kardynała. Na Radzie tej byłem przesłuchiwany wobec wszystkich zgromadzonych, w tym wobec wszystkich biskupów krakowskich, przez ks. biskupa Grzegorza Rysia w związku wywiadem rzeką pt. „Chodzi mi tylko o prawdę”, przeprowadzonym ze mną przez pana redaktora Tomasza Terlikowskiego. Całość spotkania była nagrywana przez organizatorów na taśmę magnetofonową – mówi.

– Jeżeli ksiądz kardynał zaprzecza tej wizycie i otrzymaniu listu z załącznikami, to jestem zmuszony opublikować list w
całości – stwierdza stanowczo.

Odpowiada również na propozycję, która padła ze strony kard. Dziwisza, by sprawę tę wyjaśniła specjalnie powołana do tego komisja.

– Co do powołania komisji do zbadania tej sprawy, to jestem za, byleby nie była ona taką fikcją jak powołana w 2006 roku Komisja Pamięć i Troska. Chętnie udostępnię tej komisji dokumenty dotyczące także innych spraw – dodaje krakowski duchowny.

W środę ks. Isakowicz opublikował treść listu, który został przekazany jego przełożonemu:

Najdostojniejszy Księże Kardynale!

W nawiązaniu do problemów omawianych na ostatniej Radzie Kapłańskiej przedstawiam kilka spraw, które wpłynęły do
mnie tak po opublikowaniu poprzednich książek, jak i obecnego wywiadu-rzeki. Nie są to jednak wszystkie sprawy, gdyż
inne, niemniej trudne, wymagają dodatkowego opracowania.

1/ Cztery lata temu napisał do mnie p. Janusz Szymik, b. ministrant i lektor z Międzybrodzia Bialskiego, który w
załączonym liście opisuje molestowanie seksualne jakiego wobec niego w latach 1986 – 1989 dopuścił się ks. Jan Wodniak, ówczesny kapłan archidiecezji krakowskiej i b. kapelan poprzedniego metropolity krakowskiego. Vide: załącznik nr. 1.

Rozmawiałem osobiście z autorem listu w obecności jego żony i wujka, którzy potwierdzili opisywane zdarzenia. Niestety
ordynariusz bielsko-żywiecki J. E. Ks Bp Tadeusz Rakoczy, do którego zwracała się rodzina, nie rozwiązał tego problemu.
W chwili obecnej grozi to postawieniem zarzutu o tuszowanie przez władze kościelne stosunków homoseksualnych, które
podwładny im duchowny (nadal urzędujący proboszcz) utrzymywał z osobą nieletnią.

O sprawie tej wspomniałem w ostatniej publikacji na str. 116, ale nie podałem żadnych danych personalnych. Podobnie
postąpiłem w książce „Księża wobec bezpieki”, choć w IPN znajdują się wiarygodne dokumenty dotyczące ks. Wodniaka,
który przez kilka lat był zarejestrowany jak tajny współpracownik o ps. „Janek”.

Nawiasem mówiąc, poprzez stronę internetową dostałem szereg innych informacji o „nadmiernym zainteresowaniu” ks.
Wodniaka innymi młodymi chłopcami.

Całą treść listu, którą do rąk własnych otrzymał kard. Dziwisz znajdziemy też na blogu ks. Isakowicza-Zaleskiego.

W drugim reportażu opisałem dokładnie, jak wiedzę na temat wykorzystywania seksualnego ks. Wodniaka, ofiary Janusza Szymika oraz zaniechań względem tych dwóch bp. Tadeusza Rakoczego w 2012 r. posiadł kard. Dziwisz:

– W 2008 r. swoje świadectwo przekazałem ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu. Później dowiedziałem się, że moje notatki trafiły do rąk własnych kardynała Stanisława Dziwisza. Nikt z krakowskiej kurii się ze mną nie skontaktował – wspomina
mężczyzna.

Zapytałem o te wydarzenia ks. Isakowicza–Zaleskiego.

– 24 kwietnia 2012 r. przyjechałem do krakowskiej kurii i wręczyłem do rąk własnych kard. Dziwiszowi dokumenty, w
których znajdowała się dokładnie opisana sprawa Janusza Szymika oraz jego dane kontaktowe – tłumaczy mi duchowny, prezes Fundacji Brata Alberta.

Ks. Isakowicz–Zaleski zapewnia, że krakowski kardynał dowiedział się również o wcześniejszych zaniechaniach w tej
sprawie.

– W moim liście wyraźnie zaznaczyłem, że biskup Rakoczy dostał też tę informację i nie rozwiązał problemu. Dodałem też, że grozi to zarzutami tuszowania przez władze kościelne stosunków homoseksualnych oraz że sam osobiście dostałem więcej informacji na temat przestępczej działalności ks. Wodniaka – relacjonuje.

– Z początku kardynał wyraził zainteresowanie tą sprawą, pytał mnie, na jakim jest etapie i co wykazało śledztwo. Po chwili jednak powiedział, że jest to „sprawa bielska”, czyli biskupa Rakoczego, ale jednocześnie zapewnił, że ruszy ją do przodu. Jak się okazuje, nic takiego nie miało miejsca – mówi rozczarowany ks. Isakowicz-Zaleski.

Dlaczego kardynał Dziwisz dopuścił do tego, że ksiądz pedofil mógł swobodnie krzywdzić kolejne osoby? Czy do hierarchy dotarła informacja dotycząca zaniechań bp. Rakoczego w sprawie ks. Jana Wodniaka?

„Odpowiedź jest negatywna. W czasie, gdy pełniłem urząd metropolity krakowskiego, nie dotarła do mnie nigdy żadna
wiadomość, że ktokolwiek zgłaszał do bp. T. Rakoczego zarzuty dotyczące ks. Jana Wodniaka, których bp Rakoczy miałby nie załatwić zgodnie z obowiązującymi normami prawa” – czytam w e-mailowej odpowiedzi podpisanej przez kard. Stanisława Dziwisza.

Arcybiskup senior archidiecezji krakowskiej zaraz precyzuje: „Odpowiadam nie tylko, w oparciu o pamięć, lecz także po
sprawdzeniu w odpowiednich rejestrach Kurii Metropolitalnej, gdzie nie ma żadnego śladu korespondencji od kogokolwiek na podany przez Pana temat. Jako metropolita krakowski przestrzegałem rygorystycznie zasady, że każdy list jest nie tylko rejestrowany, lecz także, że na każdy list udziela się odpowiedzi” – zapewnił kard. Dziwisz.

W dalszej części kardynał przekonuje zaś:

„Gdy dowiedziałem się ogólnie o zarzutach przeciw ks. Wodniakowi, było już po wyroku zatwierdzonym przez Stolicę
Apostolską [2017 r. – red.]. Gdybym wcześniej otrzymał wiadomość, że biskup nie działa zgodnie z obowiązującym prawem, jako metropolita krakowski nie miałbym uprawnień do zajęcia się sprawą […] Mogę zapewnić, że dołożyłbym wszelkich starań, aby wyrobić sobie pogląd na sprawę i postąpić jak człowiek sumienia, by sprawiedliwości stało się zadość zgodnie z prawem boskim i ludzkim”.

Dlaczego kardynał tak zdecydowanie nie zareagował w sprawie zaniedbań bp. Rakoczego?

Na moją informację, że są świadkowie, którzy zapamiętali wydarzenia sprzed 8 lat inaczej niż Stanisław Dziwisz, dostałem informację od jego sekretarza ks. Czesława Bogdała, że „moje słowa są prowokacją i kardynał nie będzie się ze mną spotykał, a naszą korespondencję przekaże prawnikom”.

We wtorek, 15 września, ponownie zaproponowałem rozmowę kard. Dziwiszowi, jednak niestety nie otrzymałem nawet
odpowiedzi.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/kardynal-stanislaw-dz… 2020-09-16


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.