Kardynał Dziwisz miał obowiązek przekazywania spraw dotyczących pedofilii do Watykanu. Jak się okazało zignorował
watykański dokument z 2001 roku nakazujący przekazania sprawy do Stolicy Apostolskiej m. in. w przypadku
molestowanego w Międzybrodziu ministranta. Hierarcha znajduje się w coraz gorszej sytuacji.

Działania kardynała nie współgrają z wydanym w 2019 roku raporcie na temat pedofilii w polskim kościele. Wtedy wszyscy mieli nadzieję na poprawę przejrzystości w polskim Kościele, szczególnie w kontekście pedofilii, okazuje się jednak, że nic się nie zmieniło, a sprawy wciąż zamiatane są pod dywan.

Kardynał Dziwisz staje w obronie Jana Pawła II

Kolejne wydarzenia i fakty sprawiają, że na światło dzienne wychodzą niekorzystne informacje o zaangażowaniu w sprawy dotyczące pedofilii przez papieża Jana Pawła II. Przede wszystkim wiele spraw było tuszowanych i to w instytucjach kościelnych na całym świecie. Dziwisz broni jednak Wojtyłę i zarazem siebie, ponieważ był jego bliskim współpracownikiem:

„Wiemy, że w 2002 roku doszło w Stanach Zjednoczonych do fali ujawnień, jakie wywołały publikacje znane wszystkim pod nazwą »Spotlight«. Nie wszyscy jednak pamiętają, że na rok przed tymi wydarzeniami, w maju 2001 roku, z inicjatywy Ojca Świętego został ogłoszony dokument »Sacramentorum sanctitatis tutela« (O ochronie świętości sakramentów). Wtedy również Papież promulgował normy »O najcięższych przestępstwach«. Znamy przełomowe znaczenie tego aktu prawnego.
Jan Paweł II zarezerwował wszystkie przestępstwa seksualne na małoletnich przed 18. rokiem życia, popełnione przez
duchownych, jurysdykcji trybunału apostolskiego Kongregacji Nauki Wiary. Zobowiązał też każdego biskupa i wyższego przełożonego zakonnego do zgłaszania do tej Kongregacji wszystkich takich przestępstw, których prawdopodobieństwo zostało potwierdzone w dochodzeniu wstępnym, przewidzianym przez Kodeks Prawa Kanonicznego” – pisze kardynał.

To oświadczenie dobitnie pokazuje, jak bardzo od nauczania i działań swojego mistrza oddalił się Dziwisz.

Sprawa ministranta na sumieniu kardynała

Dokument, o którym pisał Dziwisz w oświadczeniu mówi jasno, że wszelkie przestępstwa na tle seksualnym w Kościele
należy zgłaszać do Watykanu oraz dążyć do przeprowadzenia wstępnego dochodzenia w tych sprawach. Jak się okazało, nikt nie przeprowadził podobnych działań w stosunku do Janusza Szymika.

Janusz Szymik, 48-letni mężczyzna, jest ofiarą wykorzystywania seksualnego, do którego doszło, gdy miał zaledwie 12 lat. Był ministrantem w Międzybrodziu Bialskim. To właśnie w jego własnej parafii do seksu zmuszał go ksiądz proboszcz. Rodzina znała księdza i była z nim w dobrych relacjach, nie podejrzewano, że za ich plecami z chłopcem działy się tak okropne rzeczy. Szymik od lat cierpi na zespół stresu pourazowego, musi korzystać z pomocy psychiatrycznej i psychologicznej. Jakby tego było mało, wykryto u niego chorobę nowotworową, jest już po dwóch chemioterapiach.

Sprawa Szymika stała się głośna za sprawą katowickiego wydania Gazety Wyborczej i reportażu Onetu – szybko zyskała
międzynarodowy rozgłos, co nie działa na korzyść kardynała Dziwisza. Dlaczego? Podobno hierarcha wiedział o tym, co
dzieje się w Miedzybrodziu i nie reagował. Nie wiadomo, czy nie robił tego ze względu na fakt, że miejscowość nie
przynależała do jego diecezji, czy też np. dlatego że z oskarżonym proboszczem łączyła go długa znajomość.

W 2012 roku ks. Isakowicz-Zaleski miał wręczyć kardynałowi list w sprawie ośmiu księży-pedofilów. Można w nim
przeczytać świadectwo Szymika, który liczył na reakcję kardynała. Ten twierdzi jednak, że listu nigdy nie otrzymał i o
sprawie w ogóle nie słyszał. To wydarzenie doprowadziło do konfliktu na linii Isakowicz – Zaleski – Dziwisz. Ksiądz
opublikował treść listu, w którym pisze m. in. o sprawie Szymika i identyfuikuje pedofilskie malwersacje w Kościele (ważna uwaga dotycząca treści listu: Isakowicz-Zaleski przyrównuje w nim księży o orientacji homoseksualnej do pedofilów, nie jest to jednak zgodnie z prawdą – czym innym jest homoseksualizm dorosłych mężczyzn żyjących w czystości, a czym innym wykorzystywanie dzieci, które często nie wynika z orientacji seksualnej, a z zaburzeń psychicznych, o czym piszą raporty naukowe).

Szymik przekazał sprawę do Dziwisza, mając nadzieję, że zostanie ona szybko rozwiązana. Ówczesny biksup diecezji bielskożywieckiej, Tadeusz Rakoczy, nie podjął w jego sprawie żadnych działań. Wobec tych zaniechań Watykan wszczął
dochodzenie mające wyjaśnić, czemu Rakoczy nie wypełnił należycie swoich obowiązków, prowadzi je jednak abp Marek Jędraszewski, jedna z najbardziej konserwatywnych postaci polskiego Kościoła.

Dziwisz stanie przed komisją

Dziwisz wydał oświadczenie, że chce wyjaśnić sprawę z pomocą niezależnej komisji i zadeklarował chęć spotkania z ofiarą. Okazało się jednak, że prawdopodobnie słowa miały jedynie znaczenie czysto wizerunkowe – kardynał od tej pory do nikogo się nie odezwał i wygląda na to, że sprawa zostanie znów zamieciona pod dywan. Mataczenie hierarchy może mieć poważne konsekwencje nie tylko dla niego, ale również dla obrazu pontyfikatu Jana Pawła II.

https://wtv.pl/kardynal-dziwisz-011020-ws-pedofilia 2020-10-02, 15:38

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.