Dziwisz to ma klawe życie
Oraz wyżywienie klawe!
Przede wszystkim już o świcie
Dają mu do łóżka kawę,
A do kawy jajecznicę,
A jak już podeżre zdrowo,
To przynoszą mu lekturę
O kolejnym pedofilu.

Media nie milkną i tematem Nr 1 jest zamiatanie pedofilii w światowym kościele przez Dziwisza!
Oglądałam kiedyś dokument amerykański, w którym mówiono, że PJPII nie życzył sobie na swoim biurku
żadnych dokumentów na temat pedofilii w kościele, ale o niej doskonale wiedział.
Wszystko zrzucił na swojego zausznika, który dwoił się i troił, aby te draństwa nie wychodziły na światło dzienne i
przy okazji zbijał finansowe kokosy.
Jeśli ta sprawa zostanie w Polsce i w Watykanie zamieciona pod dywan, to już nic tego kościoła nie uzdrowi.
Te draństwa nie powinny rozstrzygać jakieś komisje kościelne, a powinno się je ścigać z urzędu wg. prawa i
zgodnie z prawem danego kraju!
Powinno się ich rozliczać tak, jak rozliczano hitlerowców, którzy wsadzali ludzi do pieców i ich gazowali, czyli
następna Norymberga!
Czekamy na film braci Sekielskich, którzy mają obnażyć właśnie tuszowanie pedofilii przez PJPII, ale boję się, że
i to zamiotą!
Jaka ekipa nie była przy władzy, to żaden rząd nie poradził sobie z tym niecnym procederem.
Teraz mamy u władzy PiS i od wczoraj żaden z ich funkcjonariuszy nie wyraził swojego negatywnego zdania, gdyż
kościół jest im po drodze i dlatego nabrali wodę w usta!
Przeciwnie, bo Adrian ma już na koncie ułaskawienie pedofila, a Dziwiszowi wręczył najwyższe odznaczenie w
Polsce „Orła Buałego”
W sieci znalazłam świetne podsumowanie życia Dziwisza, a było ono lekkie, łatwe i przyjemne i mógł się dorobić
kasy, aż do porzyganienia!
Przeczytajcie świetną analizę tego pasibrzucha i cwaniaka:
„Wyobraźcie sobie być takim Dziwiszem.

Jesteś takim Dziwiszem, ale młodszym, lat 27, seminarium skończone, nauka odbyta, szykuje się wiejski splendor
do końca życia gdzieś na Podhalu. I wtedy nagle obcina Cię biskup, wysoka charyzma na karcie postaci, woła i

mówi „Elo, będziesz moim sekretarzem”, no i duma rozpiera, nosisz za nim teczkę, notes, nie wiem kajak,
ogarniasz kalendarz, a Twój szef pnie się coraz wyżej w korpostrukturze, a Ty w sumie nic już nie musisz robić,
właściwy koń obstawiony. Twoje ziomki rówieśnicy koledzy z seminarium gdzieś tam rozstrzygają spory
pasterskie, droczą się z ubekami, wyklepują dachówkę na dzwonnicy, a Ty król życia, w żadne parafie się nie
będziesz bawić, czary mary dostajesz się na doktorat na KUL-u, czary mary mieszkasz w pałacu biskupim, a to nie
jest Twoje ostatnie słowo.

Twój szef jest człowiekiem, który zostaje papieżem, ale też nadal jest człowiekiem, któremu ktoś musi nosić
teczkę, i to jesteś Ty, więc bez kiwnięcia palcem dostajesz awans do Rzymu, no a w Rzymie to już bajlando.
Zwiedzanko świata, bo Papa bierze Cię na wszystkie zagraniczne wycieczki. Awanse, bo ile można chodzić w
czarnym stroju. Dostajesz od swojego szefa awans na biszopa i arcybiszopa, no jest wysoko.
Twoim jedynym poważnym obowiązkiem (inb4 pozowanie do zdjęć) jest ogarnianie kalendarza Papieża.

Melanż trwa 27 lat, ale szef umiera, zostawia po sobie testament (oczywiście Ty masz być wykonawcą). W
testamencie prosi, żeby spalić wszystkie jego osobiste notatki, więc wydajesz je w formie książki,

Właśnie, książki. Od kiedy nowy CEO odsyła Cię do Polski wskakujesz na karuzelę fejmu. W ciągu 11 lat wydajesz
9 książek, oczywiście jako profesjonalny naukowiec doktor teologii – żadnej teologicznej. Wydajesz seryjnie
książki o Papieżu, ale na żadną nie zapominasz wcisnąć swojej facjaty. Idą takie klasyki jak „PAPIEŻ KTÓRY
KOCHAŁ GÓRY” albo „WIĘCEJ SPORTU” bo znasz się też na piłce (pic rel). Przez piętnaście tłustych lat
opowiadasz o tym, że Papież był wielkim Polakiem. W zamian dostajesz honorowe obywatelstwa miast i wsi,
odbierasz więcej medali niż ruski generał, orderami zasługi możesz sobie obciążać hantle, spływają zewsząd – z
Kolumbii, Austrii, Włoch, no w Polsce każdy prezydent czuje się w obowiązku przywiesić jeszcze jeden
przynajmniej, kurwa lista tych wyróżnień nie mieści się na stronie na Wikipedii, ale jeszcze Ci mało, dajesz sobie
postawić dwa pomniki i płaskorzeźbę. Jesteś tak mądry że z całego świata dostajesz doktoraty honoris causa.
Resztki swojego świętej pamięci szefa przerabiasz na biznes życia, rozdajesz i sprzedajesz krople krwi (jedna dla
Kubicy, prawilnie), ciuchów, w sumie sam jesteś trochę relikwią, co nie?

W przerwie na kawę udaje Ci się wpakować prezydenta Kaczyńskiego na Wawel. Jest w pytę

I nagle bańka pryska na ostatniej prostej. Z szafy wypadają historie arcybiskupów molestujących dzieci, ale
przede wszystkim historie ofiar, które próbowały się skontaktować z Papieżem, a osobą która trzymała łapę na
jego korespondencji i kalendarzu byłeś właśnie Ty. Okazuje się że takie gagatki jak MacCarrick czy Maciel
Degollado przekazywały Tobie hajsy za audiencje u Papieża, a w tym czasie zaniepokojeni szarzy księża pisali do
Watykanu donosy, ale nikt im nigdy nie odpowiedział, bo listy, cóż, znikały. No i trochę przypał, bo najprościej
byłoby zwalić winę na Papieża, ale poza Papieżem totalnie nie istniejesz.

Masz cholernego pecha, bo wy wszyscy, wszyscy akolici Papy jesteście od przebywania w pobliżu Pierścienia
Rybaka długowieczni jak Bilbo Baggins i żaden nie chce kopnąć w kalendarz. Gdyby chociaż jeden się przekręcił
można byłoby zwalić na niego winę, że to Sodano / Somalo / Dziwisz / Ratzinger robił w kominku podpałkę z
listów, nie dopuszczał świadków, wszystko wina jego ekscelencji XYZ, no ale jak na złość wszyscy macie telomery
niemowlaka.

Idziesz na wywiad do Kraśki, miły chłopak żaden bulterier, grzecznie pyta, nie drąży, w zasadzie masz puste pole
żeby odegrać dowolną rolę, ale Ty nie umiesz odegrać żadnej roli. I na tym pustym polu wywracasz się na twarz
przed całą Polską udając, że nie znasz Maciela, który robił Ci kurwa przyjęcie urodzinowe w Rzymie.

Twój ziomek Degollado zrobił sobie z zakonu maszynkę do molestowania dzieci, przy okazji sam spłodził kilkoro,
i został skazany dopiero przez Benedykta. Twój ziomek MacCarrick został wydalony dopiero przez Franciszka.
Twój ziomek Jan Wodniak został zdemaskowany tak naprawdę dopiero przez polskich dziennikarzy, bo przez
dekadę udawałeś, że nie ma sprawy. Twój ziomo pedofil, Twój ziomo pedofil, Twój ziomo pedofil, a Ty już sam nie
wiesz, czy udawać kompletnego idiotę, czy wyzywać wszystkich starym szlagierem od antypolaków, czy ratować
legendę papieża, czy własne rozbuchane ego”.

(Źródło: anonim z okolic Krakowa)

Dziwisz, to ma klawe życie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.