W październiku kardynał Stanisław Dziwisz zapewniał w TVN24, że spotka się z Januszem Szymikiem, ofiarą księdza pedofila. W grudniu kardynał potwierdzał. Mamy koniec lutego, a do spotkania nie doszło. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa, że to celowa metoda, a ks. prof. Andrzej Kobyliński twierdzi, że wśród biskupów dominuje przekonanie, że nie ma problemu pedofilii w Kościele, lecz jest „atak tak zwanych wiadomych sił”.

Sprawy dotyczące pedofilii zawsze są delikatne i trudne – zwłaszcza, gdy na wyjaśnienie czy choćby telefon od jakiegokolwiek biskupa czeka się kilkadziesiąt lat, jak w przypadku Janusza Szymika.

W październiku w wywiadzie dla TVN24 kardynał Stanisław Dziwisz powiedział, że to on potrzebuje rozmowy z Januszem Szymikiem, i że zależy mu na tym spotkaniu jako biskupowi.

– Niestety, poza zapewnieniami kardynała Dziwisza, że się ze mną spotka, do tego spotkania do dnia dzisiejszego nie doszło, a ostatnie zapewnienie, że będą takie próby nawiązywane, było 16 grudnia – twierdzi Jan Szymik.

Za słowami nie poszły czyny. To akurat nie dziwi księdza Isakowicza-Zaleskiego, który o tej sprawie informował kardynała dziewięć lat temu. – Przykro mi to mówić, ale myślę, że to jest pewna metoda, że się mówi „spotkamy się” i nigdy do tego spotkania nie dochodzi – stwierdził ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który od lat zajmuje się sprawami przypadków pedofilii w Kościele.

Według księdza profesora Andrzeja Kobylińskiego postawa kardynała tylko potwierdza – jak mówi – stan świadomości znakomitej większości polskiego duchowieństwa.

– Ciągle dominuje przekonanie, że tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak realny problem pedofilii w Kościele, raczej jest traktowanie tego zjawiska jako ataku tak zwanych wiadomych sił – wyjaśnia filozof i kierownik Katedry Etyki UKSW ks. prof. Andrzej Kobyliński.

Wątpliwości co do państwowej komisji ds. pedofilii

Janusz Szymik jest byłym ministrantem, ofiarą księdza pedofila. Tydzień temu spotkał się z przedstawicielami państwowej komisji, która ma badać przypadki pedofilii, ale część posłów powątpiewa w efekty jej prac.

– Stawiam taką tezę, że ta komisja, w tym składzie, przewodniczący z Ordo Iuris, wiceprzewodnicząca, aktywna działaczka Solidarnej Polski, jest po to, żeby tuszować przez 7 lat i chronić Kościół – mówi Dariusz Joński, poseł Inicjatywy Polska.

Posłowie opozycji w ostatnich dniach dwukrotnie usiłowali się dowiedzieć, czym komisja tak naprawdę się zajmuje – bezskutecznie. Przewodniczący komisji Błażej Kmieciak nazwał to „politycznym show”. Przekonywał, że komisja jest apolityczna i działa sprawnie. – Ponad sto spraw, które prowadzimy, sto spraw, ponad pięćdziesiąt wystąpień do prokuratury – wymieniał.

Dziewięć z tych spraw dotyczy osób duchownych. Politycy opozycji chcieli pytać nie tylko o to, a o wszystko, co dotyczy tej komisji – choćby o pensje na poziomie ministerialnym.

– Od czego zaczęła działalność państwowa komisja do spraw pedofilii? Od podwyżki, od wniosku o podwyżkę do prezydenta Dudy – przypomina posłanka Wiosny Katarzyna Ueberhan. – Mają w budżecie zapisane 12 milionów rocznie, cztery i pół miliona na wynagrodzenia. Dodatkowo samochody służbowe dla przewodniczącego i wiceprzewodniczącej, mieszkania służbowe – wymienia Dariusz Joński.

Komisja ma też biuro w centrum Warszawy. W środę usiłowaliśmy porozmawiać z jej przewodniczącym. Usłyszeliśmy, że konferencja prasowa będzie w czwartek. 

https://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/pedofilia-w-kosciele-kardynal-…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.