W filmie TVN24 „Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza”, który miał
premierę w internecie na stronie stacji, przedstawiono dokumenty, relacje i
rozmowy wskazujące, że kardynał Dziwisz uczestniczył m.in. w procederze
tuszowania nadużyć seksualnych przez księży na całym świecie.

Do reportażu odniósł się we wtorkowym oświadczeniu przewodniczący KEP abp
Stanisław Gądecki

„W nawiązaniu do wczorajszego reportażu TVN24 zatytułowanego »Don Stanislao.
Druga twarz kardynała Dziwisza«, w którym oskarża się ks. kardynała Stanisława
Dziwisza o zaniedbania w wyjaśnianiu przypadków nadużyć seksualnych ze strony
duchownych, mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości, zaprezentowane w tym
reportażu, zostaną wyjaśnione przez odpowiednią komisję Stolicy Apostolskiej” –
napisał abp Gądecki.

Podkreślił jednocześnie, że „Kościół w Polsce jest wdzięczny ks. kardynałowi za
jego wieloletnią służbę przy boku św. Jana Pawła II”.

Komentując, kard. Dziwisz przekazał PAP w poniedziałek, że ponawia propozycję,
by sprawami oceny działań podjętych przez stronę kościelną w kwestiach
poruszanych w filmie TVN24 „Don Stanislao” zajęła się niezależna komisja.

-Jestem gotowy do pełnej współpracy z taką komisją – zadeklarował

-Zależy mi na transparentnym wyjaśnieniu tych spraw. Nie chodzi o wybielanie
lub ukrywanie ewentualnych zaniedbań, ale o rzetelne przedstawienie faktów –
zaznaczył kardynał.

Dodał również, że „dobro pokrzywdzonych jest wartością nadrzędną. Dzieci i
młodzież nie mogą już nigdy doznać w Kościele krzywd, które miały miejsce w przeszłości”

Jednym z wątków reportażu TVN24 „Don Stanislao. Druga twarz kardynała
Dziwisza”
jest słynna sprawa Marciala Maciela Degollado, twórcy założonego w
Meksyku zgromadzenia Legion Chrystusa. Świadkowie, do których dotarł
Gutowski, zapewniają, że nie ma możliwości, żeby do kardynała Dziwisza nie
doszły informacje o dramacie gwałconych przez Degollado i innych legionistów dzieci.

List zawierający doniesienia o wykorzystywanych przez niego seksualnie nieletnich
w 2002 r. został zaadresowany przez byłego nuncjusza apostolskiego w Meksyku
osobiście do Stanisława Dziwisza. List przetłumaczony miał zostać również na
język polski. Kolejną kopię przekazano również gwardziście szwajcarskiemu, by
ten wręczył ją do rąk własnych papieskiego sekretarza.

-To skrajnie nieprawdopodobne, żeby nasz list nie dotarł do Dziwisza. Praktycznie
niemożliwe – mówi w rozmowie z TVN24 Jose Barba Martin, ofiara Degollado.

Jak podaje autor reportażu, w tym czasie nic się jednak nie wydarzyło. Natomiast
już dwa lata później Degollado świętował w Rzymie 60-lecie swoich święceń w
obecności i ze specjalnym błogosławieństwem Jana Pawła II. Dopiero w 2006 r.
Benedykt XVI odsunął Degollado od kierowania Zgromadzeniem Chrystusowym.

Z reportażu TVN24 wynika również, że Legioniści Chrystusa mieli opłacać
kardynałowi różne imprezy, gdy ten był w Rzymie, ale również, gdy wrócił na
stanowisko metropolity do Krakowa. To właśnie z rekomendacji Stanisława
Dziwisza legioniści mieli w latach 90. XX w. przybyć do Polski.

-Prowadziłem kilka śledztw związanych z Legionistami Chrystusa i kilkukrotnie
pojawiały się w nich zeznania, że Dziwisz był głównym rozgrywającym, jeśli chodzi
o pieniądze, które legioniści wysyłali do papieża – potwierdza w rozmowie z TVN24
kanonista, były dominikanin Tom Doyle.

O co chodzi w sprawie Legionistów Chrystusa?

W tym potężnym i wpływowym zgromadzeniu miała miejsce, trwając kilkadziesiąt
lat, plaga seksualnego wykorzystywania. Założyciel Legionów – seryjny pedofil,
sprawca wykorzystywania także wobec własnych dzieci, bigamista, oszust i
narkoman – zmarł w USA w 2008 roku. Nigdy nie odpowiedział przed sądem za te czyny.

Postępowanie wobec niego w Watykanie rozpoczęto na początku pontyfikatu
Benedykta XVI, choć sygnały ze zgromadzenia napływały od kilkudziesięciu lat.
Pierwsze doniesienie według ustaleń mediów pojawiło się już w latach 40. XX w.
Ale dopiero Joseph Ratzinger nakazał ks. Degollado życie w osamotnieniu i
pokucie; to była jedyna kara, jaka go spotkała.

Jak przedstawiono w niedawnym raporcie, 33 księży i 71 seminarzystów z Legionu
Chrystusa popełniło czyny pedofilii na co najmniej 175 ofiarach. Jedna trzecia
sprawców to ofiary samego założyciela legionu ks. Marciala Maciela Degollado.

O zaniechania Watykanu w sprawie Degollado kard. Dziwisz był pytany niedawno
przez Piotra Kraśkę w jedynym wywiadzie, którego w ostatnim czasie udzielił mediom.

Pytany o brak reakcji na doniesienia w sprawie lLegionistów ze strony Watykanu,
krakowski hierarcha stwierdził, że „Jan Paweł II nigdy nie ukrywał niczego, nigdy
nie tuszował takich spraw”.

Na pytanie, jak to możliwe, że człowiek powszechnie posądzany o pedofilię i inne
przestępstwa, miał takie wpływy w Watykanie, kard. Dziwisz odpowiedział, że
„pierwszy raz o tym słyszy”.

-Gdy te sprawy zaczęły wychodzić, zapytałem jednego współpracownika Degollado
czy o tym wiedział, on mi odpowiedział, że w zakonie legionistów nikt nie wiedział

-uznał

Prowadzący rozmowę zauważył, „że w mediach amerykańskich pojawiają się
zarzuty, że duchowny ten przekazywał wielkie sumy pieniędzy Watykanowi i to
miało mu zapewniać bezpieczeństwo”.

-Słyszałem, że w tej sprawie składa się winę na papieża czy na mnie, ale ja nigdy
takich pieniędzy od Degollado nie widziałem. Zresztą papież nigdy nic nie
przyjmował – stwierdził kardynał.

Kolejnym przypadkiem, który trzy tygodnie temu został omówiony w rozmowie
TVN24 z kard. Dziwiszem, jest amerykański kardynał Theodore McCarrick,
którego w lutym 2019 papież Franciszek wydalił ze stanu kapłańskiego, ponieważ
hierarcha został uznany za winnego czynów pedofilii.

W lipcu 2018 r. McCarrick zrzekł się godności kardynała, gdy został oskarżony o
seksualne molestowanie nieletnich w latach 70. podczas pełnienia posługi w
Nowym Jorku. Jeden z oskarżających to mężczyzna, który był w tamtych czasach
ministrantem.

W tym przypadku reporter Marcin Gutowski również dotarł do ofiary tego
duchownego. Osoba ta zapewnia, że o przestępstwach seksualnych popełnianych
przez McCarricka poinformował nie tylko Dziwisza, ale także papieża Polaka Jana Pawła II.

-McCarrick zaczął mnie wykorzystywać w 1969 r., gdy miałem 11 lat. Najpierw się
przede mną obnażał, gdy byliśmy sami. Później wykorzystywał spowiedź, by mnie
molestować. Trwało to kilkanaście lat – opowiada w rozmowie z TVN24 James
Grein, ofiara amerykańskiego kard. McCarricka.

Powołując się na amerykańskie media, TVN24 informuje również, że to Dziwisz
miał stać za promowaniem McCarricka w Watykanie. Amerykański hierarcha,
pomimo zarzutów, w listopadzie 2000 został mianowany arcybiskupem
Waszyngtonu, a 21 lutego 2001 Jan Paweł II wyniósł go do godności kardynalskiej.

W lipcu 1988 r. McCarrick zapłacił 10 tys. dolarów Dziwiszowi za zorganizowanie
mi pilnej prywatnej audiencji u Jana Pawła II – dodaje Grein. To właśnie podczas
tego spotkania chłopiec miał powiedzieć wtedy Wojtyle i Dziwiszowi, że jest ofiarą
amerykańskiego kardynała, ale nie zrobiło to na nich większego wrażenia.

Ten wątek opisywała pod koniec 2019 także „Gazeta Wyborcza”. Grein
relacjonował, że McCarrick przedstawiał go w trakcie spotkań z ważnymi

oficjelami politycznymi i kościelnymi jako młodego przyjaciela, a czasem
krewnego: „Byłem przedstawiany jako jego specjalny siostrzeniec prezydentom i
głowom państw, papieżowi, biskupom, kardynałom, ludziom bogatym i sławnym
oraz innym osobistościom na całym świecie jako jego »special boy«”. Na nikim ta
osobliwa relacja nie zrobiła jednak wrażenia

Tymczasem watykański raport ws. byłego arcybiskupa Waszyngtonu i kardynała
Theodore’a McCarricka ma być opublikowany we wtorek, 10 listopada.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni.
Raport opracował Sekretariat Stanu na zlecenie papieża Franciszka.

Sprawę Janusza Szymika jako pierwsi opisaliśmy w dwóch reportażach w Onecie.
W pierwszym opisana została historia pedofila ks. Jana Wodniaka oraz jego ofiar.
Odnaleźliśmy ofiarę, która została skrzywdzona w połowie lat 70., ale również
osobę, która była molestowana w 2010 r.

W drugiej części opisaliśmy kościelny system, który przez lata tuszował te
przestępstwa. Wśród osób, które musiały wiedzieć o działalności Wodniaka, był
np. kard. Stanisław Dziwisz, któremu w 2012 r.
wiedzę tę przekazał do rąk
własnych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. św. Brata Alberta,
zajmującej się pomocą osobom upośledzonym. Pytaliśmy o to kardynała Dziwisza,
ale w odpowiedzi nazwał dziennikarza Onetu „prowokatorem”.

8 października informowaliśmy natomiast, że Janusz Szymik w sprawie zaniedbań
kard. Dziwisza napisał list do papieża Franciszka. „Po 27 latach walki o
sprawiedliwość, straciłem już wiarę, że polscy biskupi i arcybiskupi, są w stanie
poradzić sobie z problemem wykorzystywania seksualnego i że mają chęć i
odwagę, by go rzetelnie wyjaśnić. Dlatego proszę Cię Ojcze Święty, o powołanie
niezależnej komisji i jak najszybsze wyjaśnienie mojej sprawy” – napisał Szymik.

20 października Dziwisz w długim wywiadzie dla TVN24 po raz kolejny zaprzeczył
publicznie, że widział w swoim życiu list od Janusza Szymika. Zapowiedział
jednak, że postara się o spotkanie z ofiarą księdza pedofila.

-Ja listu Janusza Szymika, w którym pisał, że jest ofiarą księdza pedofila, nigdy
nie widziałem. Nie przypominam sobie żadnej rozmowy na ten temat.
Przeprowadziłem kwerendę i takiego listu nie odnaleziono. Chcą przerzucić na
mnie odpowiedzialność, a ja tej odpowiedzialności nie miałem – tłumaczył.

-Ja nie mogę wziąć na moje sumienie, że komuś nie pomogłem, gdy ktoś szukał u
mnie wsparcia. To niemożliwe. Gdybym wiedział o wszystkich szczegółach, tobym
reagował – zapewnił.

-Ta strategia trąci włoską „omertą” – odpowiadał w rozmowie z Onetem
kardynałowi ks. Isakowicz-Zaleski.

Jak ustalił w swoim reportażu TVN24, postać Dziwisza występowała również w
sprawie ks. Michała M. z Tylawy na Podkarpaciu, którego w 2004 r. sąd skazał na
dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat za wykorzystywanie seksualne sześciu
dziewczynek

-Były to zachowania dewiacyjne, pedofilne, typu zastępczego – uzasadniał wtedy
wyrok sędzia.

ReporterTVN24 dotarł do księdza, który zgłaszał tę sprawę do Watykanu.
Anonimowo potwierdził on, że to kard. Dziwisz „stopował” tę sprawę w Stolicy Apostolskiej.

-To delikatna sprawa, bo nie wiedziałem, co z tą Tylawą zrobić. Radziłem się
Życińskiego. On powiedział: daj to do Sekretariatu Stanu, a ja pojadę i się tym
zajmę. Ksiądz z Sekretariatu Stanu, który pewnie trząsł portkami przed
Dziwiszem, bardzo mi to odradzał – relacjonuje duchowny.

Dodaje, że gdy bp Życiński pojechał z tą sprawą do Watykanu, został wezwany
przez Dziwisza i otrzymał wyraźną reprymendę.

Jeszcze do niedawna ks. Michał M., mimo wyroku, nadal mógł odprawiać msze, a
nawet prowadził różaniec w Radiu Maryja. Dopiero w ogłoszeniu parafialnym z 2
sierpnia 2020 r. opublikowanym na stronie internetowej parafii NMP Królowej
Polski w Zaborowie, skąd pochodzi Michał M., pojawiła się informacja, według
której obecny ordynariusz diecezji przemyskiej abp Adam Szal zdecydował, że
skazany za molestowanie ksiądz nie będzie odprawiał mszy z udziałem innych ludzi.

„Zgodnie z decyzją arcybiskupa Adama Szala ks. Prałat Michał M. będzie
odprawiał Mszę św. prywatnie, bez ludu. Ks. Michał podporządkowuje się decyzji
swojego Ordynariusza. Nasz Rodak będzie odprawiał jedną z intencji Mszy
przewidzianych na poszczególne dni. Polecajmy Go w naszej modlitwie” – czytamy.

Autor reportażu o kard. Dziwiszu wielokrotnie próbował skontaktować się z jego
głównym bohaterem. Podczas jednej z rozmów przy ul. Kanoniczej w Krakowie,
gdzie mieszka kard. Dziwisz, reporter powiedział mu podczas krótkiego spotkania,
że przygotowuje materiał i bardzo mu zależy, żeby porozmawiać

-Ja bym z kolei wolał, żebyście tego nie robili – odpowiedział Dziwisz.

Gdy reporter nie otrzymał odpowiedzi na pytania, które wysłał e-mailem,
postanowił jeszcze raz osobiście zapytać o nie kardynała.

-Ja to przestudiowałem. Bardzo mocne. Ale tam wiele tych pytań jest dla mnie
niestosownych, ponieważ nie dotykają mnie. Wiele z nich jest zupełnie do kogoś
innego, nie do mnie – odpowiedział, dodając, że może zgodzić się na dłuższą
rozmowę, ale jako rozmowę prywatną.

Z kolei ks. Isakowicz-Zaleski wyjawił reporterowi TVN24, że otrzymał telefon od
kardynała z naciskami, by nie brać udziału w reportażu stacji.

-Rozmawiałem [z ks. Isakowiczem-Zaleskim – przyp. aut.]. To była bardzo
przyjacielska rozmowa – skomentował kard. Dziwisz.

Reporter TVN24 otrzymał jeszcze jeden telefon od kardynała.

-To wygląda na śledztwo. Trudno, żebym był zachwycony śledztwem, na które
absolutnie nie zasługuję. Weźcie pod uwagę, że to jeżdżenie tu i tam to jest, jak
ludzie mówią, polowanie na czarownice. Ośmieszacie się.

Traktujcie siebie, a takżei mnie poważnie – powiedział Dziwisz

-Na miłość boską! Tyle lat… Człowiek, który służył trzydzieści dziewięć lat
papieżowi. I teraz w mojej ojczyźnie! W mojej ojczyźnie! Niech pan to weźmie pod
uwagę. To tylko to jest w Polsce. Jestem człowiekiem, który służył Kościołowi,
służył papieżowi, służył Polsce. I teraz rozmaite oskarżenia? Na miłość boską!
Gdyby pan wiedział, jak sprawa wyglądała, to by pan nigdy nie starał się w tej
sprawie w jakiś sposób uczestniczyć – usłyszał reporter TVN24.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/kard-stanislaw-dziwis…

Źródło: TVN24, Onet, PAP
(sp)

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz
ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas
zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy
w całości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.